mistrz Polski LZS
mistrz Polski LZS
2012,2015
mistrz Krakowa
mistrz Krakowa U-13
Deichmann 2016
(Za)proste błędy

Ostatnim akordem jubileuszowej, piątej edycji Kryspinów Cup była rywalizacja juniorów. Niezwykle trudna, zacięta i wręcz szalona. Głównie dzięki temu, że naprzeciw sobie stanęło tylko pięć drużyn, a więc rywalizacja odbywała się w jednej grupie, a to z kolei oznaczało, że najmniejsza wpadka zamykała szansę na triumf w turnieju. Tych zdecydowanie za dużo w każdym ze spotka notowali nasi juniorzy, którzy choć stylem gry od pozostałych rywali nie odbiegali, to indywidualne (za)proste błędy decydowały, iż z każdej rywalizacji schodzili na tarczy. Niejako na pocieszenie po tytuł mistrza żonglerki sięgnął Michał Meus!

Niesłychanie zatem ważna dla każdej z ekip była inauguracja. To ona kreowała odpowiednią ścieżkę drużyn w tym turnieju. Zaczęło się obiecująco dla Clepardii i Wiślan. Ci pierwsi, dzięki hattrickowi Roberta Biedy pokonali Lotnika 4:1, a Wiślanie po morderczym boju uporali się z niezwykle walecznym i twardo grającym Tramwajem. Jako ostatni, inaugurację zaliczyli piłkarze Szaflar. Remis z Clepardią trochę komplikował sytuację obu ekip. Krakowianie mieli tą przewagę, że po pierwszych trzech meczach turnieju byli liderami z 4 oczkami na koncie. Potem jednak dochodziło już do kluczowych dla losów turnieju pojedynków. Wiślanie pokonując pewnie 3:0 Lotnika zapewnili sobie fotel lidera po drugiej serii gier, a porażka Clepardii z Tramwajem zacieśniła rywalizację o pozostałe miejsca na podium. Szybko z rywalizacji o podium odpadł Lotnik który w krótkim odstępie czasu dał się pokonać Wiślanom i Szaflarom co wywindowało te dwie ekipy na czoło tabeli. Lotnik w pojedynku z Szaflarami tak naprawdę zaprzepaścił dużą okazję. Przegrywał co prawda niemal od początku 0:1 ale potem podopieczni Krzysztofa Sadko przepuścili mały szturm na bramkę rywala z tym, że nie przyniósł on żadnych efektów. ZespółKonrada Dygonia także atakował, ale wolniej i mało produktywnie. Niemniej, podobnie jak dzień wcześniej w kategorii trampkarzy, podopieczni trenera Dygonia grali prostą piłkę, generalnie mało efektowną ale piłkarze Szaflar skupiali się tylko na futbolowym rzemiośle i bez względu na okoliczności, po prostu robili to co do nich należy. Przetrwali trudne chwile w meczu z Lotnikiem i w końcówce bezlitośnie go wypunktowali. Potrzeba było do tego fatalnego błędu Olszewskiego ale nie zmieniło to faktu, że Szaflary i tak im bliżej końca meczu nieco podkręcały tempo i zyskiwały przewagę. Honorowe dla Lotnika trafienie ale za to efektowne zaliczył po solowej akcji Jakub Brzeźniak. Prawdziwą próbę, ekipa Szaflar przeszła w kolejnym meczu. Bój z Tramwajem z radosnego losowania (kamień, nożyce, papier) przydziału znaczników na koszulki (obie ekipy grały na niebiesko) przerodziła się w piłkarską wojnę, a na koniec nawet i ostrą wymianę zdań. Posypały też kary a i czerwoną kartkę obejrzał Konrad Fyda. Krakowianie, mimo że sami byli w opałach po rzucie wolnym na ich połowie, wyprowadzili zabójczą kontrę i Filip Tekiela otworzył wynik meczu. To wcale nie rozjuszyło przybyszy z powiatu nowotarskiego ale żelazna konsekwencja i ofiarność w grze pozwoliła im w zaledwie kilka minut odwrócić losy rywalizacji (0:1 na 2:1). To z kolei rozjuszyło zespół Tramwaju. Rozpoczęła się dramatyczna walka o ratowanie szans krakowian na pozostanie w grze o mistrzostwo. Do ofensywy momentami włączał się i golkiper Fyda. Piłkarze trenera Patryka Jaskólskiego dwoili się i troili, walczyli rycersko ale momentami nadmiernie się nakręcali i sami sobie szkodzili. "Gorące głowy" choćby kapitana Szymona Zięby czy bramkarza Konrada Fydy naraziły Tramwaj na kary i niejednokrotnie na grę w liczebnym osłabieniu, a to tylko utrudniało tramwajarzom osiągnięcie celu. A Tramwaj miał naprawdę kim straszyć. Bardzo szybki i niezwykle inteligentny w swoich poczynaniach był Bohdan Huralskyi. To jeden z nielicznych graczy który nerwy trzymał na wodzy, wprowadzał dużo dynamiki do akcji zespołu, a i znakomicie czytał grę rywali, często w trakcie biegu patrząc im w oczy. To nabijało statystyki przechwytów i z jego gry krakowianie mieli naprawdę duży pożytek. Wiele pożytecznego na boisku robił i kapitan Szymon Zięba. Chętnie dzielił się piłką nawet w sytuacjach, które sam wykreował i śmiało mógł je kończyć. Wybierał jednak zespołowe rozwiązania, co nakręcało cały zespół, walczący jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Trudny do zatrzymania był też Jakub Ormian, potężnie zbudowany, trudny do wybicia z rytmu, o dziwo zwinny i dynamiczny, a potrafiący przy tym choćby trikami przerzucić piłkę nad głową przeciwnika. Na bezlitośnie poprawnie i bez emocji grających "szaflarzan" to i tak było zbyt mało i krakowianie musieli przełknąć gorycz porażki zarówno w meczu jak i w walce o najwyższe laury. Na dobrą sprawę, w walce o triumf pozostały więc po tym meczu już tylko Szaflary i Wiślanie. Kapitalne było to, że bezpośredni bój tych ekip obejrzeliśmy dosłownie w ostatnim meczu turnieju. 
 
Ekipie Szaflar ciążył jednak od samego początku remis z Clepardią. I właśnie w przedostatniej serii gier, nowotarżanie liczyli na podobny scenariusz i potknięcie Wiślan właśnie z Cleosią. Nadzieje nie były płonne, bo Clepardia była tego dnia trudnym i nieobliczalnym rywalem. W dodatku dla Clepardii, mecz z Wiślanami był ostatnią iskierką nadziej na powalczenie o podium więc motywacji podopiecznym trenera Jakuba Sieniawskiego faktycznie nie brakowało. Noi przyznać trzeba, że Clepardia była bardzo groźna w meczu przeciwko Wiślanom. Krakowianie grali futbol totalny, notoryczny atak, natychmiastowe kontry po przechwytach i można pokusić się o stwierdzenie, że bywali nawet zbyt szybcy. Clepardia nabierała tak wysokiego tempa gry, wyprowadzała tak dynamiczne kontry, że momentami brakowało czasu i miejsca by je wykończyć. Szybkie skracanie dystansu przez Radosława Cerka skutecznie rozbijało groźne akcje rozpędzonych do prędkości światła rywali. Prym w dynamizowaniu gry Clepardii wiódł filigranowy i wszędobylski Tadeusz Dziarmaga, groźny był też Robert Bieda oraz Patryk Krzywda (ten ostatni zdobył nawet gola kontaktowego na 8 minut przed końcem) ale na grających niezwykle spokojny i poukładany futbol Wiślan to nie wystarczało. Już w 5 minucie bezpardonowo piłkę pod poprzeczkę atomowym uderzeniem zapakował Konrad Balcer, a kilka minut potem po błędzie bramkarza, na 2:0 podwyższył Maksymilian Ożóg. Skończyło się ostatecznie na 3:1 i podopiecznym Pawła Szwajdycha, w meczu przeciwko Szaflarom wystarczał remis.
 
Los więc sprawił, że ostatni pojedynek turnieju, był wręcz jego wielkim finałem. I na takie miano zasłużył także i w przekroju całego meczu. Rozpoczęło się idealnie dla Wiślan. Już w 1 minucie po akcji z Piotrem Kawalerem, prowadzenie osiągnął Rafał Sowa. Później nie było już tak kolorowo, bo w odstępie 60 sekund Szaflary odpowiedziały... dwoma golami! Do remisu i to bez cienia emocji, efektownym tąpnięciem od poprzeczki doprowadził Damian Kasperek, a chwilę później zaskakujący strzał Adriana Kulikowskiego, nieoczekiwanie zaskoczył Cerka i Wiślanie stracili właśnie fotel lidera na rzecz Szaflar. I warto nadmienić, że Szaflary miały wkrótce kilka okazji by zamknąć tą rywalizację. Rehabilitował się jednak za gola na 2:1 Cerek i ratując swój zespół z opresji, pozwolił Wiślanom przetrwać chwilę przestoju. Kluczowe okazało się ostatnie pięć minut. Wtedy to arbiter podyktował karnego dla Wiślan. Pikanterii dodaje fakt, że Michał Sowa obronił karnego bitego przez Wiktora Oczkosia ale z dobitką Piotra Janeczko już sobie nie poradził. Ledwie dwie minuty potem, prowadzenie Wiślanom przywrócił bohater "finału" Piotr Janeczko i Wiślanie mogli już spokojnie bronić prowadzenia w tabeli. W końcówce jeszcze swoje trafienie dołożył Wiktor Oczkoś i podopieczni Pawła Szwajdycha mogli po końcowym gwizdku świętować sukces.
 
Znakomity był to turniej. Niesłychana dynamika wszystkich pojedynków nakręcała zarówno kibiców jak i samych zawodników. Rozpętało się dzięki temu pierwszej klasy widowisko, które w napięciu trzymało do samego końca. Triumf święcili piłkarze Wiślan Jaśkowice, którzy zarówno jako zespół, jak i indywidualnie prezentowali się jak na przedstawicieli trzecioligowego klubu przystało. Jako jedyni w turnieju, nie potrzebowali rozkręcać na parkiecie wymiany ciosów i bardzo szybkiej gry, bo umiejętne przesuwanie się po boisku, precyzja w grze i dobry przegląd pola zawodników, pozwalał w bardziej stoickim stylu osiągać cel. Był to też jedyny zespół, w którym trudno jednozancznie wskazać lidera. A skoro gra nie opiera się o jednostki, to rośnie siła i uniwersalność całej drużyny. Tego dnia te cechy okazały się bezcenne i pozwoliły podpiecznym Pawła Szwajdycha do domu udać się ze złotymi medalami na szyi. Drugie miejsce przypadło Szalfarom, czarnemu koniowi turnieju. Ponadprzeciętnie solidnej drużynie, popełniającej znikomą ilość poważnych błędów i ogrywającej rywali bez kreowania presji, dramaturgii wręcz z zimną krwią. Trzeci był Tramwaj, drużyna nieokrzesana. Solidna, dobrze wyszkolona technicznie, naprawdę silna i piłkarsko i fizycznie. Wydaje się, że w pewnym stopniu, krakowianie walkę o najwyższe cele przegrali w głowach... gorących głowach. Tuż za podium wylądowała Clepardia, także dość nieobliczalna i przez chwilę piastująca fotel lidera tabeli. To zdecydowanie najszybciej i najbardziej ofensywnie grający zespół. Odbiło się to zresztą i na bilansie bramkowym. Dwanaście zdobytych goli mogło podopiecznych Jakuba Sieniawskiego zaprowadzić wyżej w klasyfikacji pewnie wtedy, gdyby po stronie strat nie było tak wielu goli. Na końcu stawki zameldował się Lotnik. Drużyna gospodarzy ma w składzie kilku solidnych graczy ale indywidualne błędy oraz słaba siła ognia nie pozwoliły ugrać choćby punktu. Lotnik nie był piłkarsko outsiderem ale detale niweczyły wypracowane efekty (Lotnik dość długo prowadził nawet z Tramwajem 2:1, by wkrótce stracić trzy gole).
 
W przerwach między meczami rozgrywano liczne konkursy. Wyłoniony króla żonglerki (Michał Meus z Lotnika pokonał w finale przedstawiciela Clepardii), króla rzutów karnych (Robert Bieda z Clepardii) czy króla dryblingu (Piotr Janeczko z Wiślan). Króla strzelców natomiast wyłoniła dogrywka na końcu turnieju. Zwycięsko wyszedł z niej Adrian Kulikowski z Szaflar i to on zgarnął efektowną statuetkę. Podczas ceremonii wręczania nagród wyróżniono także liderów poszczególnych ekip, najlepszego bramkarza turnieju oraz obrońcę. 
 
Nagrody wręczali: Małgorzata Zięć - Dyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Powiatu Krakowskiego, Wiceprezes Lotnika Kryspinów Jarosław Koziara, Prezes klubu Czesław Sadko oraz Ewa Brzeźniak Michał Olszewski - przedstawiciele Szkółki Piłkarskiej Kryspinów.



Wyniki
Clepardia - Lotnik 4:1
Tramwaj - Wiślanie 1:3
Szaflary - Clepardia 4:4
Wiślanie - Lotnik 3:0
Clepardia - Tramwaj 3:5
Lotnik - Szaflary 1:3
Wiślanie - Clepardia 3:1
Tramwaj - Szaflary 1:2
Lotnik - Tramwaj 2:4
Szaflary - Wiślanie 2:4

1. Wiślanie 4 12 14-4
2. Szaflary 4  7 11-9
3. Tramwaj 4  6 11-10
4. Clepardia 4  4 12-13
5. Lotnik 4  0  4-14



Liderzy drużyn: 
Maksymilian Czekaj (Clepardia)
Jakub Grzesiak (Lotnik)
Filip Tekiela (Tramwaj)
Damian Kasperek (Szaflary)
Wiktor Orłoś (Wiślanie)
 
Król strzelców: Adrian Kulikowski (Szaflary - 4 gole)
Król dryblingu: Piotr Janeczko (Wiślanie)
Król żonglerki: Michał Meus (Lotnik)
Król rzutów karnych: Robert Bieda (Clepardia)
MVP TURNIEJU: Konrad Balcer (Wiślanie)
Najlepszy bramkarz: Radosław Cerek (Wiślanie)
Najlepszy obrońca: Kacper Korczak (Szaflary)

 
Wiślanie Jaśkowice: 12.Radosław Cerek, 21.Wiktor Oczkoś (2 gole), 77.Maksymilian Ożóg (1), 8.Piotr Janeczko (3), 16.Jakub Pawlik (1), 18.Szymon Kolarczyk, 10.Bartosz Milc, 11.Rafał Sowa, 9.Konrad Balcer (1), 17.Piotr Kawaler, 2.Dominik Urban. Trener: Paweł Szwajdych.
LKS Szaflary: 12.Michał Sowa, 20.Kacper Korczak (4 gole), 14.Adrian Kulikowski (4), 9.Damian Kasperek (2), 4.Kamil Dzierżęga, 2.Jakub Gabryś, 16.Maksymilian Słowakiewicz, 13.Sebastian Rusnak, 21.Paweł Antoszek, 22.Bartłomiej Skiba. Trener: Konrad Dygoń.
Tramwaj Kraków: 33.Konrad Fyda, 26.Szymon Zięba, 22.Jakub Ormian, 34.Bohdan Huralskyi (2 gole), 35.Filip Tekiela (3), 27.Bartosz Synowiec (2), 24.Karol Walkowiak, 29.Szymon Pachlowski (1), 23.Szymon Moskal (2). Trener: Patryk Jaskólski.
Clepardia Kraków: 1.Szymon Pałka, 12.Szymon Poradzisz, 5.Mateusz Białek (1 gol), 19.Kacper Gajda, 7.Robert Bieda (4), 18.Tadeusz Dziarmaga (1), 10.Kamil Foltman, 9.Patryk Krzywda (3), 2.Michał Polański, 11.Norbert Wywiał (1), 20.Maksymilian Czekaj (2). Trener: Jakub Sieniawski.
Lotnik Kryspinów: 1.Krzysztof Olszewski, 10.Michał Meus, 3.Mateusz Trzaska, 11.Rafał Biel, 7.Mateusz Galos (1 gol), 6.Kuba Grzesiak, 8.Jakub Brzeźniak (2), 18.Karol Koziara, 9.Dawid Jaskowski, 15.Grzegorz Powroźnik, 4.Kacper Mądry, 17.Krzysztof Przebinda, 16.Sebastian Wąsowicz (1). Trener: Krzysztof Sadko.
 
RELACJA WYKONANA W RAMACH USŁUGI: WWW.FUTMAL.PL/PATRONAT

Źródło: Piotr Kwiecień 

     

facebook_page_plugin